SPIN

ARASZKIEWICZ: Zawsze trzymamy się razem

Aneta Borkowska niedziela, 26 lutego 2012, 23:24 Sport, Wydarzenia
Tomasz Araszkiewicz trener SKK Siedlce Fot. BG

Tomasz Araszkiewicz trener SKK Siedlce Fot. BG

Tomasz Araszkiewicz, trener zespołu SKK Siedlce został wybrany Trenerem Roku 2011 w plebiscycie ogłoszonym przez jedno z siedleckich mediów. W rozmowie z Anetą Borkowską, Araszkiewicz mówi o długoletnim i sprawdzonym związku z drugim szkoleniowcem drużyny, dyskotekach i recepcie na bycie dobrym trenerem.

Zacznijmy od krótkiej historii. Jak koszykówka stała się Pana życiem?
Tomasz Araszkiewicz: Nie wiem czy będzie taka krótka (śmiech). Wszystko zaczęło się na moim drugim roku studiów Akademii Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej. Kolega zaprosił mnie któregoś dnia na trening trzecioligowej drużyny AZS. Zobaczyłem, spodobało mi się i zacząłem grać. Co ciekawe wtedy trenerem tej drużyny był Wiesław Głuszczak. Grałem tam około 9 lat.

Niestety przyszedł moment kiedy należało granie zakończyć?
TA: Niestety i trzeba było postanowić co dalej, ale wiedziałem jedno, że w moim życiu musi być kosz. Tak się złożyło, że zacząłem pracę w szkole i tam rozpocząłem pracę z dziewczynami. Bardzo ciężką pracę, bo jak to się mówi: „są dwie kobiety to już jest afera”. Wspominam ten czas niesamowicie, bo dziewczyny na boisku dawały z siebie wszystko. Prowadziłem roczniki 82/83 z którymi zdobywaliśmy 5-6 miejsca w finałach Mistrzostw Polski Szkół. W tym okresie pracował także razem ze mną trener Głuszczak, który po jakimś czasie wraz z Arkadiuszem Mazurkiewiczem przejął trenowanie pań.

I tak dochodzimy do chłopaków?
TA: No tak można powiedzieć. Zdecydowałem się ich trenować w tym czasie, w którym powstał Siedlecki Klub Koszykówki. Trenowałem roczniki 88/87/86 i to tej pracy zaprosiliśmy się wspólnie z trenerem Głuszczakiem. Mieliśmy razem fantastyczny okres, bo na Igrzyskach Mazowieckich zdobywaliśmy medale, a z rocznikiem ’88 awansowaliśmy do półfinału Mistrzostw Polski, w którym w ostatniej sekundzie przeciwnik trafił i zabrakło nam jednego punktu, by wejść do finału.

Wtedy też zaczęła się praca już nie tylko na poziomie amatorskim?
TA: Tak. Graliśmy ze starszymi rocznikami w trzeciej lidze. Tutaj też w ostatniej sekundzie jednym punktem przegraliśmy awans do drugiej ligi. Wtedy zarząd klubu i prezes Roman Okliński podjął decyzję, że kupujemy „dziką kartę”. Sportowo przegraliśmy, ale doszliśmy do wniosku, że zasłużyliśmy na to, aby grać wyżej. Pierwszy sezon graliśmy praktycznie swoimi wychowankami, dopiero potem doszło do nas trzech zawodników z zewnątrz, którzy pomogli w awansie do I Ligi. I tak oto przeszliśmy przez historię.

Nie była taka długa i oczywiście cała wspólnie z Wiesławem Głuszczakiem?
TA: Oczywiście. Razem tworzymy wieloletni nierozłączny związek trenerski. (Śmiech)

Można powiedzieć, że ten wyjątkowo trwały związek został doceniony, bo w jednym z plebiscytów został Pan wybrany Trenerem Roku. Czym jest taka nagroda?
TA: Podziękowaniem. Ale nie tylko mi. Ta nagroda to podziękowanie dla dziewczyn, dla wszystkich roczników chłopaków, dla zarządu, dla prezesa, dla wszystkich którzy nam pomagają, dla kibiców. I przede wszystkim podziękowaniem dla Wiesława Głuszczaka, którego nie widać tak jak mnie to ja. To generalnie ja spijam śmietankę z jego i mojej ciężkiej pracy. To jest także nagroda dla moich dzisiejszych zawodników, bo to oni odwalają kawał dobrej roboty. Ja miałem tą olbrzymią przyjemność wyjść i odebrać tą nagrodę za nich wszystkich.

I zrobiło się nam bardzo … rozczulająco a bycie trenerem to chyba ciężka praca. Jaka jest recepta na bycie dobrym?
TA: Nie umiem odpowiedzieć. To ocena moich zawodników, ja nie chciałbym o sobie mówić źle czy dobrze. Zgadzam się, że to ciężka praca, praca w grupie z przeróżnymi charakterami. Najtrudniejsze w niej jest chyba balansowanie w takim układzie żeby nie dać poznać, że kogoś się preferuje, na kogoś głośniej krzyczy lub częściej zwraca mu się uwagę. Wszyscy mają usłyszeć parę brzydkich słów i dokładnie wszyscy mają usłyszeć pochwały. Tak szczerze to powiem, że naszym, bo ja zawsze powtarzam, że trenerów jest dwóch największym sukcesem jest to, że my chłopaków słuchamy. Ci, którzy grają w SKK pracują, ale też się tym pasjonują i mają olbrzymią wiedzę koszykarską. Popełnialibyśmy ogromny błąd nie wykorzystując jej. Zawsze też z Głuszczakiem powtarzamy, że prawo powiedzieć co się nie podoba lub podoba mają takie samo nasi zawodnicy jak i my.

Może właśnie podał Pan tę receptę. Słuchać i rozmawiać?
TA: Może tak (śmiech). Cały czas uczę się przy chłopakach, ale zawsze powtarzam, że o sprawach trudnych trzeba rozmawiać. Niemożliwe jest, abyśmy się wszyscy kochali. Między sobą możemy i nawet musimy mówić sobie wszystko, nie tylko miłe rzeczy, ale na zewnątrz jesteśmy jedną drużyną. Tworzymy jedną bandę a w bandzie wszyscy trzymają się razem.

Jest Pan ich kumplem?
TA: Nie chodzimy razem na dyskoteki, ale zawsze powtarzam, że gdybym był w ich wieku i nie pełnił jakichś funkcji, chociaż tych nie wyolbrzymiam, to z wielką przyjemnością bym z nimi poszedł (śmiech).

Nie pytałam o dyskoteki.
TA: Zawsze możemy usiąść, napić się piwa i pogadać. Widzę, że chłopaki chętnie przychodzą do nas ze swoimi sprawami… Kurcze nie chciałbym też tworzyć tu jakichś fantastycznych sytuacji, ale myślę, że kontakt mamy dobry. Myślę, że jako trenerzy mamy też pewną zaletę: nie śledzimy zawodników. Nie musimy, bo sami mówią gdzie byli i ile byli. I tak bym się dowiedział (śmiech).

Czuje się Pan spełniony?
TA: Spełniony to chyba za duże słowo. Myślę jednak, że wspólnie z trenerem Głuszczakiem zrobiliśmy bardzo dużo dobrego i mamy ogromną satysfakcję. Może nieskromnie to zabrzmiało, ale tak jest. Po sezonie usiądziemy razem z chłopakami przy zimnym piwie i pogadamy czy to była dobra robota. Ale najpierw trzeba ją wykonać.

13 komentarzy

  1. M. dodano 12 lat temu

    I to jest TRENER!!!

  2. uuuuuuuuu dodano 12 lat temu

    I za to właśnie trenera szanuję, że słucha
    Dzieki

  3. Anna Bejger dodano 12 lat temu

    "…zacząłem pracę w szkole i tam rozpocząłem pracę z dziewczynami. Bardzo ciężką pracę, bo jak to się mówi: „są dwie kobiety to już jest afera”. Wspominam ten czas niesamowicie…" hahahhaha Panie Tomku 🙂 Pozdrawiam serdecznie i gratuluje:)

  4. Trener z PO, to i promocja. dodano 12 lat temu

    W dzisiejszych czasach bycie w PO, to tak jak czytanie wyborczej, czyli co najmniej przyklaskiwanie zakłamaniu. Niech pan o tym pomyśli trenerze.
    Wstyd.

  5. SP dodano 12 lat temu

    Zostać trenerem roku to wielka sprawa.Tak trzymaj Tomek.Gratulacje.

  6. trenerze, kiedy zwrócą polski samolot? bo jakoś nie słyszę żeby rząd sie upominał dodano 12 lat temu

    może trener z partii rządzącej wie więcej?

  7. :/ dodano 12 lat temu

    do ostatniego komentatora – niech radni z PiSsu przegłosują uchwałę ws. "zwrotu samolotu" 😀 Nie ma to jak dyskusja z %*@!!#&!! takimi jak Ty !!!!!! Araszkiewicz jesteś świetny – tak trzymaj. Chłopaki gratuluję – nie kłóćcie się i trzymajcie się razem.
    Pozdro

  8. o sorry, zapomniałem, że tylko tych z PiS-u interesuje Smoleńsk, reszta pełowców dodano 12 lat temu

    ma to w …. bo to nie byli przecież ich rodacy.
    ps
    baw sie dobrze trenerze (na boisku i w partii)

  9. Kibic dodano 12 lat temu

    Panie Tomaszu wielkie gratulacje. Jest Pan jednym z niewielu prawdziwych trenerów i oby Pan jak najdłużej był w SKK i razem z chłopakami dostarczał nam tylu emocji.

  10. profesor Ćwiąkalski dodano 12 lat temu

    a co komu przeszkadza że trener SKK jest z PO?:)Przecież trener KPS jest z PISu:)

  11. Gosc dodano 12 lat temu

    Czlowiek czynu !!!

  12. gosia dodano 12 lat temu

    Tak trzymać Panie Tomku. Jest Pan świetnym trenerem. Play-off SKK !!!

  13. Anonim dodano 12 lat temu

    Rewelacyjny człowiek i trener!!!! Pamiętam go jeszcze z czasów kiedy był moim nauczycielem

Dodaj komentarz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?