SPIN

Jencz: Ich imiona nie były dla nas ważne

Beata Głozak wtorek, 28 lutego 2012, 16:11 Kultura, Wydarzenia
Jakub (od lewej) i Maciek. Fot. AB

Jakub (od lewej) i Maciek. Fot. AB

Do 8 marca w Galerii Fotografii Fokus przy ul. Pułaskiego można obejrzeć kilkadziesiąt zdjęć autorstwa dwójki młodych fotografów: Jakuba Szymańskiego i Macieja Jencza. Wystawa nosi tytuł „1189°” a prace jakie się na niej znalazły powstawały przez wiele miesięcy w starej, ale nadal funkcjonującej odlewni żeliwa.  

Na pytanie co właściwie widzimy na zdjęciach Maciek odpowiedział, że to jest trudne do określenia, bo wystawa jest zróżnicowana a reportaż przeplata się z portretami i „obrazkami, które ciężko jest przypisać do jakiejkolwiek kategorii”.

Maciek: Gdzie w ogóle te zdjęcia zostały zrobione?
Lokalizacja jest dosyć tajemnicza – nie bardzo mogę ją zdradzić. W każdym razie fabryka leży na południowym Podlasiu. Miejsce, które jest pokazane na zdjęciach jest wyjątkowe. Widząc je pierwszy raz wiedzieliśmy, że nie możemy przejść obok niego obojętnie. Tu ciekawe są nie tylko światło, kolory, ale przede wszystkim osobowości ludzi, którzy tam pracują.

Oglądającym wystawa przypomina czasy PRL-u mimo że wy sami nie wiecie jak one wyglądały.
Faktycznie zdarzaj nam się słyszeć takie stwierdzenia i z drugiej strony ciężko mi się do tego odnosić, bo moja egzystencja w tamtych czasach ograniczyła się tylko do kilku miesięcy. Zdaję sobie chyba sprawę z tego, że przebywając tam faktycznie miałem szansę zobaczyć jak PRL wyglądał.

Dlaczego tę wystawę zrobiliście akurat w takim duecie?
Mamy podobne poczucie estetyki i mimo że sami różnimy się od siebie to w środku mamy coś wspólnego i te obrazki to pokazały.

Zapowiadając tę wystawę mówiliśmy, że przedstawia ona schyłek pewnej epoki.
Tak myślę. Ten zakład nie jest zautomatyzowany a głównej roli nie odgrywają maszyny. One są tylko takim narzędziem a całą istotą procesu produkcji, tych wszystkich odlewów są ręce człowieka. To doskonale tam widać. Ci mężczyźni pracują w zespole. Jak patrzy się na cały proces powstawania tych produktów ma się wrażenie, że jest to orkiestra. Ci ludzie często chodzą tyłem, ktoś jedzie wózkiem widłowym, ktoś coś niesie a inny ktoś ciągnie w czymś gorące żeliwo. Tam nikt nigdy się nie zaszczepi, nie przewróci – tam wszyscy wiedzą co i jak. Każdy robi to co do niego należy. Oni się znają, lubią, potrafią się porozumiewać. To są wartości, które teraz często są zapominane w tych nowoczesnych zakładach gdzie ludzie są anonimowi.

Nie czuliście się jak intruzi?
Trochę tak. Takich zdjęć nie da się zrobić w 2 czy 3 dni. Pierwszy kontakt z tą odlewnią mieliśmy w 2009 roku i dopiero po paru przyjazdach tam ci ludzie zaczęli nas akceptować, zaczęli  z nami rozmawiać, poznawać nas a my ich. Zauważyli też, że jesteśmy wobec nich lojalni i tym samym oni się nam odwdzięczyli.

Z poczucia lojalności nie mówicie nazwy miejscowości?
Może trochę tak, ale w tym wszystkim nazwa jest najmniej istotna. Ważne jest, że takie miejsce jest.

Jesteśmy chyba przyzwyczajani do tego, że to co stare i brudne musi być czarno – białe, fabryki także. Ty zdecydowałeś się na kolor. Dlaczego?
Zaczynałem robić tam zdjęcia czarno – białe i wszystkie ujęcia reportażowe były właśnie czarno – białe, ale patrząc na to i wracając tam wiedziałem jak dużo te fotografie tracą, bo kolor, który tam był, był bardzo wyraźny i istotny.

Jak to możliwe, że jeżdżąc tam tyle razy, ustawiając tych ludzi, wchodząc w ich życie nie poznaliście ich imion?
Część imion znamy… Wiesz, to jest bardzo dobre pytanie. Chyba w pewnym momencie ten kontakt stał się już tak wyraźny, że to czy znamy swoje imiona przestało być ważne.

***

Jakub Szymański – rocznik 1989. Pochodzi z Białej Podlaskiej. Student PWSFTViT im. Leona Schillera w Łodzi. Swoją fotografię traktuje jako okazję do spotkania, a nie jako sam akt robienia zdjęć. Przede wszystkim liczy się portret, człowiek i miejska sceneria. Kibic FC Barcelony.

Maciej Jencz – urodzony w 1989 r. w Białej Podlaskiej. Słuchacz Akademii Fotografii i Przedsiębiorczości w Białymstoku. Na co dzień, poza fotografią zajmuje się grafiką użytkową i produkcją muzyczną. Robienie zdjęć jest dla niego szansą na przeżycie nowych przygód, nawiązanie wartościowych kontaktów i sposobem na odnalezienie spokoju ducha. W fotografii najbardziej interesuje go socjologia oraz relacja miejsca z człowiekiem.

FOT. ANETA BORKOWSKA

no images were found

Dodaj komentarz

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?