SPIN

Osiecką zawsze przyjmuje się ciepło…

Beata Głozak niedziela, 25 listopada 2012, 15:31 Kultura, Wydarzenia

„Niech żyje bal”, „Wariatka tańczy”, „Wielka woda” czy „Ukradła cyganka kurę” – te i wiele innych piosenki Agnieszki Osieckiej usłyszeliśmy w miniony czwartek w sali Podlasie podczas koncertu poświęconego jej pamięci. Mniej i bardziej znane utwory poetki zaprezentowała nam dwójka wokalistów: Margita Ślizowska i Marcin Kołaczkowski.

Skąd pomysł na taki projekt. Od kogo on wyszedł?
Margita Ślizowska: Parę lat temu stwierdziliśmy, że chcemy robić to co lubimy i szukamy cudownych, inspirujących tekstów. Pierwszą poetką, która przyszła nam na myśl była Agnieszka Osiecka. Stwierdziliśmy, że warto zrobić nowe interpretacje znanych utworów i staraliśmy się zrobić to totalnie od siebie. Od serca. Mam nadzieję, że nam się to udało.
Marcin Kołaczkowski: Chciałabym uprościć tę odpowiedź. My po prostu szukaliśmy najlepszych polskich piosenek i wybór był bardzo prosty, bo to są najbardziej przebojowe utwory z najlepszymi tekstami w Polsce.

Jak wyglądał wybór utworów? Chodziło o piosenki, które najbardziej lubicie czy wybieraliście te, które pozwolą na jak najluźniejszą  interpretację?
Margita: To była zdecydowanie lista życzeń. Ja wybrałam swoje ulubione piosenki, a Marcin swoje i  ułożył je w takiej kolejności, żeby to wszystko miało swoją fabułę i stopniowanie napięcia.
Marcin: Mamy takie bezczelne może poczucie, że możemy to tak na świeżo zaśpiewać. Tak naprawdę jest więcej piosenek, które lubimy, ale doszliśmy do wniosku, że nie będziemy się mierzyć z pierwowzorem, z którym nie będziemy w stanie zrobić czegoś nowego. Jeśli nie potrafiliśmy „dziabnąć” piosenki to z tego rezygnowaliśmy.

Jak ludzie reagują na ten projekt? Niektóre aranże mnie bardzo zaskoczyły.
Marcin: Trochę głupio mówić, ale chyba dobrze go przyjmują.
Margita: Rzeczywiście cudowne jest to, że przyjęcie piosenek Osieckiej jest zawsze ciepłe, zawsze żywiołowe, zawsze z nutką wzruszenia. No, może nie u Marcina, ale u mnie.

Zrobiliście Państwo dzisiaj zbiór utworów, które najbardziej cenicie, ale powiedzcie jaki byście wybrali gdybyście musieli zdecydować się na jeden.
Margita: Ja z całą pewnością, od dzieciństwa najbardziej kocham „Niech żyje bal”. W dzieciństwie odbierałam go inaczej, czyli jako taką wspaniałą, festiwalową wielką pieśń, ale ten tekst jest tak dramatyczny, wielopoziomowy, wielowarstwowy i niesie ze sobą wciąż aktualne problemy, że zdecydowanie to byłby on.
Marcin: Ja właśnie nie wiem, ale chyba z dzieciństwa podobała mi się „Ulica japońskiej wiśni”. Wtedy w ogóle nie wiedziałem o co w niej chodzi. Teraz po latach odważyłem się ją nawet zaśpiewać i to jest jeden z nielicznych utworów, których aranżacji nie zmieniliśmy, ale na koncertach wykonujemy ją  tylko w wersji z pełnym zespołem.

bg

 

Komentarze (1)

  1. z.p dodano 11 lat temu

    ku mojemu zaskoczeniu koncert był b.dobry.
    takich więcej potrzeba.to nowa jakość.gratulacje dla MOK

Dodaj komentarz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?