SPIN

To nieprawda, że ludzie nie chcą pomagać

Aneta Borkowska piątek, 10 stycznia 2014, 23:44 Siedlce

Grażyna Borkowska jest uśmiechnięta. Sprawia wrażenie skromnej. Speszona nieco naszą obecnością mówi, że to całe zamieszanie jest niepotrzebne, bo „przecież niczego już nie potrzebują”.

W minioną niedzielę pięcioosobowa rodzina Borkowskich z podsiedleckiego Ujrzanowa w jednej chwili straciła dom i wszystko co w nim było. Stało się to w wyniku pożaru po wybuchu gazu. Siła wybuchu miała być tak duża, że uniosła dach budynku. Kilka dni od tej tragedii dom jest małym placem budowy. Za sprawą sąsiadów i najbliższych.

– Ja mogę tylko wszystkim podziękować, bo naprawdę jesteśmy zaskoczeni rozmiarem pomocy jaką otrzymaliśmy i otrzymujemy cały czas – mówi Grażyna Borkowska. – Niektórych rzeczy mam teraz więcej niż miałam przed pożarem – dodaje.

Szybka, spontaniczna pomoc

Mieszkańcy wsi już na drugi dzień zorganizowali zbiórkę pieniędzy dla poszkodowanej rodziny. Jak mówi sołtys Ujrzanowa Ewa Zielińska, patrząc na to jak szybko sąsiedzi przyszli z pomocą, może jeszcze bardziej niż zwykle powiedzieć, że jest z nich dumna.

– Takie tragedie bardzo łączą ludzi. I chociaż oczywiście najlepiej jakby ich nie było to widać, że ludzie nie są obojętni na krzywdę innych – twierdzi Zielińska.

– Mamy meble, łóżka, ubrania, kuchenkę, lodówkę, telewizor, kołdry, talerze, sztućce, ręczniki nawet laptop dla dzieci już jest – wylicza poszkodowana w pożarze. – To nieprawda, że ludzie nie chcą pomagać – dodaje.

Dom, który ucierpiał w pożarze obecnie jest w stanie surowym, więc pracy przy remoncie jest naprawdę dużo.

Teraz proszą o pomoc innym

– Jeszcze nie wiemy co z dachem, bo siła wybuchu była tak ogromna, że uniosła go do góry. Ekspert oceni czy podczas silnego wiatru wytrzyma. Teraz musi to wszystko wywietrzeć – mówi Borkowska.

Obecnie kobieta razem z trójką dzieci mieszka u swojego brata, ale wkrótce wprowadzi się do przylegającej do domu przybudówki, którą w tym momencie, wraz z rodziną i sąsiadami wykańcza jej mąż.

– Na szczęście nikt nie zginął. Państwo Borkowscy są bardzo pracowitymi ludźmi, więc dom odbudują – dodaje sołtys wsi.

Tego samego zdania jest też sama Grażyna, która mimo całej tragedii cały czas się uśmiecha.

– Mamy gdzie mieszkać, wszyscy jesteśmy cali i zdrowi i to jest najważniejsze. A dom? Dom się odbuduje. Wszystkim dziękujemy za wszystko i jeśli jeszcze ktoś chce nam pomóc to niech pomoże innym, którzy bardziej niż my takiej pomocy potrzebują – kończy.

2 komentarze

  1. rodzina straciła wszystko co było w domu dodano 10 lat temu

    ale dom stoi. Więc nie piszcie, ze :straciła dom.
    Dlaczego zwróciłam na to uwagę?
    Odpowiem:
    Znalazłam sie w takiej samej sytuacji. Sąsiedzi pomogli na tyle, na ile było ich stac. A miasto?
    W odpowiedzi na podanie o umorzenie podatku od nieruchomości, w pismie podpisanym przez pania Sochacka przeczytałam, że: obowiazek podatkowy dotyczy wszystkich, którzy cos posiadają. Bo miasto ma obowiązek pomagać tym, co nie maja nic, a mnie jednak dom i działka zostały. Więc muszę zapłacić. Ponadto – powinnam pomyślec wcześniej o zabezpieczeniu środków na zapłacenie podatku dla miasta!!!
    Dodam tylko, iż po pożarze żadnej zapomogi od miasta też nie dostałam. Powiedziano mi, ze pożar jednego domu to nie katastrofa, gdyby spaliło sie więcej – co to innego. Wtedy wydział zarządzania kryzysowego pomoże – w pojedynczych przypadkach – nie. Zaproponowano mi tylko zastepcze pomieszczenie gdzieś w baraku, wiedząc, że – w mojej sytuacji – takie rozwiązanie nie mogło wchodzic w grę.
    Państwu Borkowskim życze duzo wytrwałości. Dacie radę, zwłaszcza mając zyczliwych sąsiadów.

  2. siedlczanin dodano 10 lat temu

    A Ty myślisz, że z czego nazbierają dla zgrai członków, którzy albo nie mają pracy sami albo ich dzieci, kuzyni, szwagrowie i szwagierki Dwie partie / PIS i PO / i jedna banda STS w takim w sumie niewielkim miasteczku. Razem ze stu członków razy 2
    / rodziny/. 200 etatów i to dobrze płatnych. Dalej do Rady Miasta wybierajcie tych samych, przeważnie nauczycieli z przewagą wf. W Radzie Miasta jest podobno 11 nauczycieli a reszta to pracownicy spółek miasta albo jednostek miasta. Oni w Radzie Miasta muszą być, pilnują etatów swoich i członków ich rodzin. Przyjdzie NOWY i co wtedy. Jak to jednemu z radnych powiedział przed ważnym glosowaniem najważniejszy urzędnik Miasta. Może Pan głosować oczywiście zgodnie ze swoim sumieniem, ale proszę pamiętać, trudne czasy, nikt Panu nie zagwarantuje, że w dziale, w którym pracuje Pański syn nie będzie np. reorganizacji czy zwolnień. Oni po prostu muszą.

Dodaj komentarz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?