SPIN

Mariusz Orzełowski w sądzie z radnym Tomczukiem

Aneta Borkowska poniedziałek, 3 listopada 2014, 15:38 Aktualnie

Jak donosi Tygodnik Siedlecki dzisiaj odbył się proces w trybie wyborczym jaki Mariusz Orzełowski, dyrektor CKiS wytoczył radnemu Adamowi Tomczukowi.

Proces to pokłosie czwartkowej dyskusji do jakiej doszło między mężczyznami podczas sesji miejskiej. Radny dopytując się o zasady korzystania z jednego ze służbowych aut CKiS zapytał:
– „Co za kierownicą samochodu robi syn pana Mariusza? Dlaczego jedzie do Chorwacji tym samochodem?”.

Reakcja dyrektora była natychmiastowa.
– „To w takim razie ja poproszę o odniesienia się i zapoznanie z artykułem 212 Kodeksu Karnego, bo to jest pomówienie” – odparł.

Z informacji umieszczonej na stronie internetowej siedleckiej gazety wynika, że sąd oddalił pozew, pozostawiając Mariuszowi Orzełowskiemu otwartą drogę do dochodzenia swych praw w trybie cywilnym lub karnym, co ten na łamach TS zapowiedział. Podczas zeznań syn dyrektora miał stwierdzić, że z auta służbowego korzystał 2 razy – jadąc na polecenie swojego ojca z CKiS do kwiaciarni i z powrotem.

Wszystko wskazuje na to, że kampania wyborcza w Siedlcach nabiera rumieńców. Przypomnijmy, że na rozprawie w trybie wyborczym podczas minionych wyborów spotkali się obecni wiceprezydenci Siedlec Anna Sochacka i Jarosław Głowacki. Wnioskodawcą postępowania był Głowacki. Sąd w Siedlcach jego wniosek oddalił.

52 komentarze

  1. pan dyktator dodano 9 lat temu

    ??? Po co pojechał? Gdzie? To może ja sobie wsiądę do samochodu z Urzędu Miasta albo jeszcze lepiej, z MPK sobie mercedesa wezmę i sobie pojeżdżę po mieście, sprawdzę jak to jest, jak się wszystko może. O co chodzi temu człowiekowi, że przy takich zarobkach nie stać go na własny samochód, tylko służbowym się rodzina wozi? Syn się przyznał, czyli radny Tomczuk WYGRAŁ.

    • do wyżej dodano 9 lat temu

      Panie Tomczuk, skończ waść. Anonimowość w internecie jest ograniczona, co to niektórzy o tym zapominają. Tym niektórym warto przypomnieć, że szerzenie nieprawdziwej informacji jest karalne. Pan Tomczuk nie wygrał sprawy. Sąd stwierdził, że tryb wyborczy jest nieodpowiedni. Sprawa jest, bo pomówienie też jest. Teraz czeka pana Tomczuka proces.

      • pan dyktator dodano 9 lat temu

        A gdzie tam powyżej jest napisane, że wygrał SPRAWĘ? Wygrał, bo jednak miał rację – okazało się że syn pana Orzełowskiego JEŹDZI samochodem CKiS. I tyle.

        • do wyżej dodano 9 lat temu

          Tu nie chodzi o to czy jeździ czy nie, bo jak jest napisane wyżej jechał dwa razy w sprawach służbowych! Nie jechał na piwo, nie jechał na wakacje! Pan powiedziałeś, że był sobie w Chorwacji, a to jest przegięcie, za które pan odpowie przed sądem.

          • wojtek dodano 9 lat temu

            syn w sprawach służbowych??? a kim on jest w CKIS? zaraz pewnie się okaże, że tam pracował na umowę-zlecenie i że ma w ogóle pozwolenie na prowadzenie tego samochodu… coś wam się historyjka nie składa…

          • Ewa dodano 9 lat temu

            To w sprawach służbowych jeździł? Czyli syn też pracuje w CKiS?

          • Ada dodano 9 lat temu

            To żadna różnica; kwiaciarnia czy Chorwacja, ważny jest fakt. Nieuprawnione korzystanie z samochodu służbowego to przegięcie! A może kwiaciarnia znajduje się w Chorwacji?

    • a już wiem dlaczego Tomczuka wyrzucili z wszystkich partii dodano 9 lat temu

      z wszystkich, dosłownie wszystkich towarzystw i organizacji ,nawet tych nieformalnych ,delikatnie mówiąc mija się z prawdą i nagina fakty do swoich teorii ? a jak nie może nagiąć tym gorzej dla faktów , biedny i zgubiony, Tomczuk,ale każdy malutki politykier-owicz musi budować swoją popularność na konfabulacji jak brak mu realnych pomysłów i działań .Kończ waść Tomczuk,wstydu oszczędź

      • wielki politykierowiczu dodano 9 lat temu

        Ty już znalazłeś pomysł na swoją popularność wyrwanie kasy z miasta.?

  2. xxx dodano 9 lat temu

    Sąd oddalił wniosek, bo nie uznał tego w trybie wyborczym, a nie, że pan Tomczuk jest niewinny. Sprawa jest, bo słowa, które powiedział pan Tomczuk były pomówieniem. Teraz trzeba będzie dochodzić je w trybie cywilnym.

  3. rudy dodano 9 lat temu

    do xxx
    no nie wlasnie, pozywał pan Orzełowski wiec gdyby wygrał sąd nakazł by przeprosić albo coś innego zasądzić a skoro nie to znaczy, że pan Tomczuk wygrał

    • xxx dodano 9 lat temu

      Rozumiesz, ze nikt nie wygrał, bo sąd oddalił wniosek, bo tryb wyborczy w tym temacie jest nieodpowiedni? Normalny proces cywilny lub karny trzeba teraz. Nie można publicznie mówić co ślina na język przyniesie.

  4. Zibi dodano 9 lat temu

    SYN się przyznał w sądzie że prowadził służbowy samochód ,nie kłamcie bo teraz pan Tomczuk wygra sprawę bo jak pamiętam Orzyłowski na sesji publicznie zaprzeczył , panie Głowacki wtedy będzie sprawiedliwość.amen

  5. Zorro dodano 9 lat temu

    Syn Orzyłowskiego przyznał się w sądzie że prowadził auto służbowe ojca ,a pan Orzyłowski jak pamiętam na sesji zaprzeczył. To teraz pan Tomczuk wygra następne sprawę.amen

  6. ORŁA CIEŃ dodano 9 lat temu

    Orzełowski mówi , że nawet w kapciach jest dyrektorem , bo za wszystko odpowiada . Jak mu tak żle , to dlaczego nie chce być radnym tylko ciągle rezygnuje i nabiera ludzi jest tzw WABIKIEM . Samochód którym jeżdzi jest samochodem służbowym i koszty za paliwo płacimy My Wszyscy . Mówi , że zaczyna pracę o 8 , a wraca o 2w nocy itd. Normalnie pracujacy obywatel w Polsce to w swoim zakresie stara się dotrzeć do miejsca pracy , a pracodawcy to nie interesujeWiele osób zaczyna pracę na 6 rano i nie mają połączenia MPK bo są ulice w Siedlcach , którymi nie jeżdzą autobusy, więc idą pieszo

  7. Radny dodano 9 lat temu

    Brawo dla radnego Tomczuka , ślubował gdy odbierał mandat radnego , że bedzie pilnował prawości

  8. Michał Wiśniewski dodano 9 lat temu

    Pracuję w pobliskiej CKiS szkole językowej i wielokrotnie widziałem wyżej wymienionego syna Pana Mariusza w aucie sponsorowanym dla CKiS. Nie rozumiem, gdzie problem? Chyba syn może od czasu do czasu odwieźć ojca z pracy. W końcu Siedlce przyjazne pasazerom 🙂

  9. MS dodano 9 lat temu

    Zobaczymy za pół roku, bo tyle pewnie sprawa będzie trwała. Syn prywatnie nie jeździł, a o to pytał Tomczuk, i że jeszcze pojechał do Chorwacji. Syn powiedział prawdę, ze dwukrotnie pojechał z konieczności na wyłączne polecenie. Silna osobowość. Nie kłamie. A mógłby iść w zaparte.
    Pan Tomczuk, na każdym kroku kłamie. Albo udaje durnia (…).
    Brońcie (…), brońcie.

  10. auto dodano 9 lat temu

    Często widuję p.Mariusza w ładnym aucie terenowym. Czy ma napęd 4×4 ? Taki byłby wskazany do jazdy miejskiej 😉

  11. Synek... dodano 9 lat temu

    Synek Orzełowskiego niech chodzi na piechotę, albo niech tatuś kupi mu auto. Wara mu do służbowego samochodu. No chyba że synek jest pracownikiem CKiS.

  12. radny dodano 9 lat temu

    Żałosne są pana komentarze, panie T. Sprawiedliwość pana dopadnie prędzej czy później. To, co pan robi jest obrzydliwe.

    • ? dodano 9 lat temu

      A co on zrobił? Tylko pytał. Jako Radny miał prawo.
      Jako nie radny też.

  13. :) dodano 9 lat temu

    Pane (bez)radny przestań pan pisać sam sobie laurki…
    to jest żenujace…

  14. Orła Cień2 dodano 9 lat temu

    Tomczuk ma rację, że pyta o takie rzeczy. Siedlce to nie prywatny folwark, tylko miasto!!!

  15. Wiesiek dodano 9 lat temu

    Żałosne to są te "dwa razy po kwiaty" kto bywa na imprezach organizowanych przez CKiS to wie, że syn O. jeździ samochodem CKiS jak swoim prywatnym, nie wspomnę, że szarogęsi się jak pan i władca.
    Te "dwa razy" to ja bym pomnożył przez 100.
    Więc bardzo jestem ciekaw tej rozprawy cywilnej wytoczonej przez kogoś, kto pod przysięgą mówi nieprawdę. A tak w ogóle to ile grozi za krzywoprzysięstwo?

  16. obywtel dodano 9 lat temu

    Brawo dla Tomczuka, a Orzełowski powinien się wstydzić tylko takie uczucie jest mu nie znane tylko duma,duma,duma

  17. to ci dopiero wielcy ŚPIEWACY dodano 9 lat temu

    A ja proponuję żeby Szanownych Panów Chórzystów pojednał ich proboszcz. Zarówno p.Tomczuk jak i Orzełowski udzielają się w kościele a milości do bliźniego im brak? Jak tak można? Jeden w kościele chórze śpiewa a drugi pod tym samym kościołem swoje ulotki rozdaje. No dobrali się genialnie. Już wiadomo na kogo (…) i po co się udzielacie w kościele.

    • to ci dopiero wielcy ŚPIEWACY dodano 9 lat temu

      A dlaczego Spin nie chce opublikować mojego komentarza? Chyba nikt nie został w nim obrażony. Została tam napisana tylko prawda bo obaj Panowie udzielają się w instytucji kościelnej, więc może niech zaczną żyć jak należy zamiast donosić jeden na drugiego, co by stołek zająć.

  18. dług dodano 9 lat temu

    O co tłuczecie pianę? Zastanawia mnie to, że Orzełowski twierdzi, że jego syn nigdy nie jeździł. Syn Orzełowskiego twierdzi jeździłem. Kto kłamie Tomczuk który mówi widziałem, czy Orzełowski mówiący nie jeździł. Syn zeznał i podważył słowa ojca. Wg mnie wygrał Tomczuk wg sądu też.

  19. Boom dodano 9 lat temu

    Bracia ile by nie zarabiali zawsze postarają sie ze swoich nie dokładać. Było spytać o wyjazd zespołu tanecznego do Disneyland, koszt biletów itp.

  20. ada dodano 9 lat temu

    To syn pracuje u ojca jako kierowca?

  21. Ada dodano 9 lat temu

    Pazerność "elit" nie ma granic!

  22. dlaczego zmiana dodano 9 lat temu

    Czy informacja pod wyborczą fotą p. Orzełowskiego jest prawdziwa- czy też wprowadza w błąd i zawiera element kłamstwa. Może to trzeba poprawić????

  23. Zorro dodano 9 lat temu

    xxx = 0

  24. Maria dodano 9 lat temu

    Jednak Pan Tomczuk jest zwycięzcą.

  25. Józef dodano 9 lat temu

    Mam pytanie – skoro wiem, bo sam widziałem Pana zmoderowano Orzełowskiego wielokrotnie prowadzącego samochód służbowy CKiS, a on zeznał pod przysięgą, że prowadził tylko dwa razy, czy nie jest to krzywoprzysięstwo? Mogę zeznawać w tej sprawie, bo brzydzi mnie oszustwo!

  26. Chorwacja? a może Władywostok? dodano 9 lat temu

    Tomczyk jak myśli, że wygra sprawę, to niech już szuka zdjęć z Chorwacji syna Orzełowskiego w służbowym wozie:)))

    ps
    wygra, ale na fujarce:))

    • Ada dodano 9 lat temu

      nie jest istotą sprawy; Chorwacja czy kwiaciarnia? tylko bezsporny fakt nadużycia.

  27. Zorro dodano 9 lat temu

    Tomczuk jeszcze nie jedną rzecz sprawę znajdzie już ludzie dzwonią i mówią, włosy dęba stają .amen

    • :) dodano 9 lat temu

      oj radny, radny… jak tak spraw szukasz to się podpisuj Sherlock a nie Zorro.
      Cztery lata na to miałeś ale przez trzy ciepło było na posadce to się nie fikało.
      Teraz fikasz? Trochę za późno…

  28. Niech wyjaśni publicznie dodano 9 lat temu

    – sprawę Stowarzyszenia Piłki Siatkowej: jego żona – prezes ww. stowarzyszenia
    jego synowie – trenerzy w ww. stowarzyszeniu
    on sam, trener a może i viceprezes ww. stowarzyszenia
    – ile ma pieniędzy z ww. działalności stowarzyszenia np. granty miasta, sponsorzy i na co te pieniądze idą.
    – czy płaci trenerom? i ile?
    Jaki jest skład rady nadzorczej stowarzyszenia?

  29. Niech opisze publicznie dodano 9 lat temu

    swoją podróż do Dasing w 2011, ile wstydu za niego się najedliśmy.

  30. ciekawy dodano 9 lat temu

    Samochodem służbowym jeździł Orzełowski, samochodem służbowym jeździł Sitnik. Niech Tomczuk zbada kto samochód umył ?

  31. Ada dodano 9 lat temu

    pogonić to całe (…), które za złotówkę się kompromituje!

  32. Byt przedwyborczy dodano 9 lat temu

    Coś się przycięło?

  33. PISowi wolno wszystko dodano 9 lat temu

    Oto jeden z przykładów:
    "Piękne żony młodych polityków PiS kontra stewardessa lini Ryanair na trasie Warszawa–Madryt. Niewiele brakowało, a Adam Hofman, Mariusz Antoni Kamiński, Adam Rogacki i Dawid Jackiewicz ze swymi żonami awanturnicami zmusiliby samolot do międzylądowania i trafili w ręce policji! Poszło o zbyt głośne zachowanie na pokładzie i zabronione picie własnego alkoholu.
    Środa 29 października, samolot do Madrytu. Na pokładzie m.in. Adam Hofman (34 l.), Mariusz Antoni Kamiński (36 l.), Adam Rogacki(38 l.), europoseł Dawid Jackiewicz( 41 l.), wszyscy z PiS i wszyscy z żonami. – Towarzystwo już wsiadając było podpite – opowiada nam pasażer. Na pokładzie impreza trwała w najlepsze. Po jakiejś godzinie od startu alkohol mocno uderzył żonom posłów do głowy – panowie pili w spokoju, głośno dyskutując tylko z grupą pasażerów poznanych w samolocie.
    Okazało się, że poza ginem z tonikiem zamówionym na pokładzie, PiS-owska wycieczka miała również własne trunki. Jest to zabronione, więc stewardessa zażądała ich zwrotu. Gdy sięgnęła po butelki, żona europosła Jackiewicza zaczęła ich bronić jak lwica. – To są nasze prywatne rzeczy! – krzyczała wraz z Joanną Hofman. Chwyciła stewardessę za łokieć i zaczęła odciągać od siedzenia. – Nie dotykaj mnie, bo wezwę policję – rzuciła po angielsku stewardessa. Wtedy Anna Jackiewicz zaczęła ją szturchać i prowokacyjnie mówić, także po angielsku: „I touched you, call the police” (Dotknęłam Cię! Wezwij policję)."

  34. i jeszcze o PIS -sie dodano 9 lat temu

    Stewardessa w awanturze z żoną Jackiewicza i tak miała szczęście. Wcześniej jednemu gościowi tego szczęścia zabrakło:
    "27 grudnia 2006 odepchnął na ulicy nietrzeźwego i zachowującego się agresywnie mężczyznę, który według jego relacji zaczepiał wcześniej w autobusie i na przystanku autobusowym jego żonę i syna. Odepchnięty przez Dawida Jackiewicza upadł na chodnik i uderzył głową o krawężnik. Poseł wezwał na miejsce wypadku policję. Mężczyzna tydzień później zmarł.. W grudniu 2007 prokurator zdecydował o umorzeniu śledztwa, uznając że poseł działał w obronie koniecznej. Rodzina zmarłego mężczyzny zaskarżyła tę decyzję. W kwietniu 2008 sprawa została prawomocnie zakończona umorzeniem"
    Jego żona widocznie ma coś co skłania do agresji. Bo Brudziński już powiedział, że winę za awanturę w samolocie ponosi załoga, która "wyolbrzymiła incydent".

  35. i jeszcze o PIS -sie dodano 9 lat temu

    "Poseł Prawa i Sprawiedliwości Dawid Jackiewicz otrzymał miły świąteczny prezent. Prokuratura Rejonowa Wrocław Krzyki-Zachód po ciągnącym się rok śledztwie umorzyła postępowanie w sprawie śmierci mieszkańca Wrocławia Zbigniewa M. Ta decyzja i jej uzasadnienie to naszym zdaniem przyzwolenie na samosąd. A bacznie obserwujemy tę sprawę od początku.

    Przypomnijmy: 27 grudnia 2006 r. około godziny 17.30 żona Dawida Jackiewicza – wówczas także posła PiS – poinformowała go telefonicznie, że w autobusie linii „K” zaczepiał ją i ich 5-letniego syna pijany osobnik. Wysiadła z autobusu, ale pijak podążył za nimi, poprosiła więc o interwencję dwóch przypadkowych przechodniów, którzy obalili agresora na ziemię i poszli sobie. Napastnik także się oddalił.

    Poseł pospieszył z pomocą. Gdy odwoził rodzinę do domu, małżonka zauważyła pijaka w autobusie stojącym na pętli. Jackiewicz pokazał kierowcy legitymację poselską i zażądał zamknięcia drzwi. Pijany osobnik wydostał się jednak z pojazdu i skierował w stronę samochodu Jackiewiczów. Poseł zagrodził agresorowi drogę i gdy ten usiłował go uderzyć, odepchnął napastnika tak niefortunnie, że przewrócił się on uderzając głową o chodnik. Na miejsce przybyła policja, następnie pogotowie ratunkowe. Przewrócony Zbigniew M. umarł w szpitalu tydzień później nie odzyskując przytomności. To wersja Dawida Jackiewicza.

    Dotarliśmy do faktów, które tej wersji zaprzeczają.

    Nie ma świadków rzekomej napaści Zbigniewa M. na rodzinę posła. Nie odnaleziono dwóch obywateli, którzy mieli udzielić pomocy małżonce Jackiewicza na ulicy. Kobieta powiadomiła męża SMS-em, a nie telefonując (zaczepianemu człowiekowi raczej trudno jest pisać telefoniczny komunikat). Mieszkanie Jackiewiczów znajduje się w zupełnie innym rejonie miasta niż pętla autobusu linii „K”, zatem Zbigniew M. nie mógł być rozpoznany „po drodze”. Wiele wskazuje na to, że poseł zamiast wezwać policję, poszukiwał rzekomego agresora, aby osobiście go ukarać. Żona Jackiewicza zeznała, że siedziała w samochodzie, przed którym poseł zatrzymał Zbigniewa M., a mimo to nie widziała starcia zakończonego upadkiem tegoż osobnika! Prokuratura olała zeznanie jednego z nielicznych w sprawie świadków, który sam się zgłosił. Stwierdził on, że był w tym czasie na końcowym przystanku „K” i zwrócił uwagę na Zbigniewa M., ponieważ był podobny do jego teścia. Świadek ten też nie widział żadnej bójki ani nie słyszał wymiany zdań. Gdy się obrócił plecami do Zbigniewa M., usłyszał odgłos padającego na ziemię ciała i oddalającego się Jackiewicza.

    Niekorzystna dla posła jest także opinia biegłego z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu. Stoi w niej m.in.: Bezpośrednią przyczyną gwałtownej i powolnej śmierci denata były ciężkie obrażenia czaszkowo-mózgowe doznane na skutek upadku i silnego uderzenia tyłem głowy o twarde podłoże. Podłożem tym nie mogła być nawierzchnia chodnika, lecz ubity grunt porośnięty trawą.Zbigniew M. miał na twarzy obrażenia, które – jak napisał biegły – mogły powstać najprawdopodobniej od zadania ciosu powierzchnią dłoniową lub pięścią przez osobę drugą. Denat miał też ślady na ramionach, które mogły powstać od przytrzymywania za nie, a na pewno nie od upadku („NIE” nr 7 i 16/2007).

    II

    Mimo tak oczywistych faktów po trwającym rok śledztwie prokuratura umorzyła je, a prokurator Anna Molik napisała w uzasadnieniu, że Jackiewicz działał w warunkach obrony koniecznej, a cios zadany otwartą dłonią z niewielką siłą był adekwatny do sytuacji. Przeczy to ustaleniom biegłego, który stwierdził, że cios zadany był co najmniej ze średnią siłą. Jackiewicz – 33 lata, 184 cm wzrostu, 98 kg wagi – dominował nad niższym i słabszej postury, liczącym 58 lat Zbigniewem M. Widząc, że jego przeciwnik jest pod wpływem alkoholu, poseł powinien tym bardziej miarkować agresję. Inaczej przekracza granice obrony koniecznej: Jeżeli działania podjęte w ramach obrony koniecznej nie odpowiadają stawianym im wymogom i powodują naruszenie jakiegokolwiek dobra napastnika: życia, zdrowia, czci, mienia, to wówczas następuje przekroczenie granic obrony koniecznej. Naruszenie dobra napastnika, gdy granica obrony koniecznej została przekroczona, jest przestępstwem (komentarz Sądu Najwyższego).

    Pani prokurator napisała, że gdyby działanie Dawida Jackiewicza było atakiem, a nie obroną, to zdarzenie to przebiegałoby w sposób gwałtowny, z dużą siłą, agresją i wielokrotnością zadanych ciosów. Ten brak agresji spowodował, że po jednym uderzeniu Zbigniew M. padł na trawiaste podłoże tak mocno, że nastąpiło trwałe uszkodzenie mózgu.

    Andrzej Gołota sypnął kiedyś raz a dobrze obywatelowi na ulicy. Nie zabił, ale sąd orzekł karę. Jackiewicz nie był bokserem. Trenował natomiast judo w klubie AZS AWF Wrocław, czego prokuratura także nie wzięła pod uwagę.

    Przekroczenie granic obrony koniecznej to również zastosowanie siły niewspółmiernie do czasu zamachu, w tym wypadku po rzekomej zaczepce Zbigniewa M. Kodeks karny określa to jako eksces ekstensywny. Jackiewicz nie bronił rodziny w czasie zajścia, tylko ścigał rzekomego sprawcę zaczepki. Nie ucierpiało żadne dobro jego żony i dziecka.

    Klasyczny przykład ekscesu ekstensywnego to samosąd we Włodowie. W tym wypadku sąd uznał winę mieszkańców wsi, choć zabity przez nich ziomek stanowił niewątpliwie większe zagrożenie niż Zbigniew M. dla Jackiewicza. Żaden ze skazanych mieszkańców nie jest jednak posłem na Sejm RP.

    III

    Dawid Jackiewicz ponownie został posłem. Chroni go immunitet. W czasie kampanii wyborczej wykorzystywał wydarzenie z udziałem Zbigniewa M., aby kreować się na obrońcę rodziny. Dolnośląskie media kolportowały jego wersję. Ludziom podobają się tacy twardziele, bo nikt nie lubi, jak żonę i dziecko zaczepia pijak.

    Taka obrona trąci sarmackim etosem. Na jednej z konferencji prasowych Jackiewicz oświadczył także, iż przeciągające się śledztwo w jego sprawie jest inspirowane politycznie.

    Po umorzeniu powiedział: Nie wyobrażałem sobie, że decyzja prokuratury może być inna. Nareszcie kończy się stres, jaki od roku przyżywa moja rodzina („Gazeta Wyborcza” z 15–16 grudnia 2007 r.). Obrońca wartości rodzinnych, na jakiego kreował się Jackiewicz, m.in. występując w kościołach, zapomniał o rodzinie Zbigniewa M. Do tej pory nie przeprosił, nie złożył kondolencji ani wyrazów ubolewania. Twardziele tak mają."

    Autor: Bogusław Gomzar
    Źródło: Tygodnik „NIE” nr 1/2008

  36. ten tygodnik dodano 9 lat temu

    Cytowany tygodnik nie jest wiarygodny.myślisz, że Sąd potraktował przychylniej członka PIS? Przytocz artykuł o zabójstwie w biurze PIS, członek PO zabił pracownika biura PIS.

  37. tygodnik NIE? to juz innej propagandy nie ma? dodano 9 lat temu

    tylko (…) Urbana?

  38. Mieszkaniec Miasta dodano 9 lat temu

    Widać wyraźnie, że niektórzy w tej swojej bufonadzie już tak się zapominają, że myślą iż mogą już sobie pozwolić na wszystko.

    Do kwiaciarni czy nie do kwiaciarni, dwa razy czy dwieście…. brzydzi mnie to poprostu.

    • ohoho dodano 9 lat temu

      Święta racja.

Dodaj komentarz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?