Gdy choroba dziecka jest nieuleczalna, a lekarze w szpitalu wykorzystali już wszystkie możliwości, pora wracać do domu – do przestrzeni przyjaznej, do kochających osób, ulubionych zwierząt i zabawek.
Nie oznacza to jednak braku opieki lekarskiej. Taką formę przejmuje wtedy Hospicjum Domowe, które właśnie powstaje w Siedlcach.
– W ubiegłym roku założyliśmy z grupą przyjaciół fundację, 10 grudnia dostaliśmy numer KRS, teraz będziemy ubiegać się o kontrakt z NFZ co pozwoli nam w części finansować wszystko to co chcemy robić – mówi ks. Paweł Siedlanowski, prezes Fundacji Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci.
W zespole na pewno będą lekarze, pielęgniarki, fizjoterapeuta, psychoonkolog, pedagog i ksiądz. Hospicjum chce rozpocząć działalność 1 lipca.
– W tej chwili już mamy trzy rodziny, które znajdą się pod naszą opieką – mówi ks. Siedlanowski. – Aby z niej skorzystać trzeba będzie poprosić lekarza prowadzącego o skierowanie do takiego hospicjum domowego i potem złożyć je w naszym biurze. Do dyspozycji pacjentów będzie lekarz i pielęgniarka 24 godziny na dobę – dodaje.
Fundacja powoli kompletuje kadrę medyczną i zaprasza wszystkich do współpracy. Potrzeba też wolontariuszy. I wsparcia finansowego.
– Musimy wyposażyć biuro, zakupić niezbędny sprzęt koncentratory tlenu, ssaki, torby pielęgniarskie, materiały opatrunkowe, materace antyodleżynowe i wiele innych rzeczy – mówi prezes Fundacji. – I to wszystko musimy mieć, by podpisać kontrakt z NFZ, a dodatkowo jako młoda fundacja nie mamy jeszcze prawa do pozyskiwania 1 procenta. Dwa lata musimy odczekać, więc jest pewna trudność, ale ja wierzę, że się uda. – dodaje.
Fundacja Siedleckie Hospicjum Domowe dla Dzieci siedzibę ma przy ul. 11 Listopada. Więcej informacji na stronie www.hospicjumsiedlce.pl
zdjęcie: hospicjumsiedlce.pl
Ksiadz dyrektorem.”Potrzeba tez wolontariuszy.I wsparcia finansowego”.To typowe dla czarnych.Oni beda tylko laury zbierac.
Życzę szczęścia, bo…..może być zbyt późno.
Dopiero przeczytałem. Zapraszam Pana do współpracy. Chętnie podzielę się 'laurami'. Pod jednym wszakże warunkiem: najpierw wspólnie odwiedzimy kilkoro dzieci, które są już naszymi podopiecznymi. Później porozmawiamy, ok?