SPIN

Po prostu totalne jebnięcie

redakcja czwartek, 14 stycznia 2010, 17:30 Kultura, Siedlce, Wydarzenia

Z Leszkiem „Jebsonem” Kwalikiem oraz Danielem „Dankiem” Popkiem, z grupy Outside o ich debiutanckim albumie rozmawiała Aneta Borkowska.

Outside

"Teraz musimy powysyłać materiał gdzie się da, do radia, telewizji aby zaistnieć." Fot. Outside

Trudno w Polsce wydać pierwszą płytę?

Jebson: Jak ma się pieniądze to na pewno łatwiej. My wszystko zorganizowaliśmy sobie sami. No oczywiście trzeba wspomnieć o trzy tysięcznym stypendium od prezydenta Siedlec. Oczywiście te pieniądze bardzo nam pomogły, ale tak naprawdę to ta przysłowiowa kropla w morzu potrzeb.

Czyli ile potrzeba na uzbieranie całego morza?

J: Płyta zamknęła się w siedemnastu tysiącach. No i jeszcze teledysk, promocja. Myślę, że kasy potrzeba byłoby dużo więcej, ale pomogli nam znajomi.

No właśnie, jeśli chodzi o teledysk to podobno nazywacie go rodzinnym.

Danek: To dzięki dużej rodzinie Leszka, bo prawie wszyscy mieli z nim coś wspólnego.

J: To fakt. (śmiech) Teledysk kręcił mój brat, Maciej Kowalik, montowała go siostra, Ada Kujawa, a ten potworek w samym klipie to mój kolejny brat, Piotr Kowalik.

D: Ale już oświetlenie pożyczył nam Michał Brewczyński, który jako jedyny nie jest powiązany rodzinnie z Leszkiem. (śmiech)

J: Fajne jest to, że mamy obok siebie takich ludzi, którzy nam pomogli, bo wiesz, nie mieliśmy na nakręcenie klipu jakiejś wielkiej kasy.

Długo trwało nagranie płyty i teledysku?

J: Jeśli chodzi o płytę to było dwa miesiące takiego pełnego nagrywania. I później jeszcze też tak sporadycznie kiedy studio było wolne – bo inni nagrywali – to wchodziliśmy i dopracowywaliśmy taki końcowy efekt brzmienia. Przy płycie duży udział miał Kuba, mój kolejny brat, o którym też muszę wspomnieć, bo mnie zabije. (śmiech)

D: Teledysk, z kolei, nagrywaliśmy u siebie w sali prób. Umówiliśmy cały sprzęt na jeden wieczór i siedzieliśmy  praktycznie całą noc. Obróbka potem była już na komputerze.

Dlaczego właśnie piosenka „Rozwarstwianie” promuje Wasz album?

D: Dużo się w niej dzieje. Jest reprezentatywny, bo i mocny, ale zarazem melodyjny.

J: Ten numer ma dobry czas, bo trzy minuty z kawałkiem. Myślę, że on ma w sobie kopa i wpada w ucho. Nie chcieliśmy wybrać za długiego numeru, bo takich nie chcą za bardzo puszczać w radiu. Mamy nadzieję, że z tym pójdzie łatwiej.

Na płycie jest dwanaście utworów. Jak długo zbieraliście materiał?

D: W sumie to od początku istnienia zespołu (1997 – przyp.red.). Najstarszy numer ma chyba z dwanaście lat.

J: Trochę tych utworów nazbierało się na przestrzeni lat. Ale na płycie znalazły się tylko cztery stare piosenki, reszta jest nowa. Nagraliśmy wcześniej dwie płyty demo i było już tam parę numerów. Ale wiadomo, że cały czas tworzymy coś nowego.  I nie chcieliśmy nagrywać samych starych rzeczy, bo to jest bez sensu. Największy problem, jeśli to można nazwać problemem to było co wybrać z tych starych numerów.

D: Na szczęście kłótni nie było. Wybór ułatwili nam ludzie bawiący się na naszych koncertach. Po ich reakcjach wiedzieliśmy, które kawałki zostaną tymi wybrańcami.

Dodaj komentarz

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?