SPIN

Polska przeciw dopalaczom a Siedlce?

Beata Głozak piątek, 17 września 2010, 12:16 Siedlce, Wydarzenia

1 września bieżącego roku urzędy skarbowe, inspekcje handlowe, sanepidy, celnicy słowem niemal wszystkie służby zaangażowały się w akcję wymierzoną przeciw sklepom z dopalaczami. Kontrole ogólnopolskie. Jak było w Siedlcach?

O akcji 1. września rozpisywały się media zadając pytania: Czy to koniec sklepów z legalnymi narkotykami? Nie, ale odkąd coraz więcej mówi się o osobach, które lądują w szpitalach po przedawkowaniu dopalaczy, władze kolejnych miast mówią wprost: będziemy właścicielom sklepów utrudniać życie. I utrudniają. W Łodzi powstała nawet kampania z koszykarzem Marcinem Gortatem: „Tylko słabi gracze biorą dopalacze”.

1 WRZEŚNIA BEZ AKCJI

Trzeba przyznać, że w porównaniu z innymi miastami w Siedlcach sklepów gdzie można kupić dopalacze jest mało. Tylko dwa.  Były trzy, ale jeden zakończył swoją działalność. Wróćmy do akcji. Jak było z nią w naszym mieście? Siedlecki oddział Państwowej Inspekcji Handlowej przeprowadził kontrolę w dniach 9-10 września.

– Nie odbyło się to wcześniej, ponieważ sklep był zamknięty. W dniach 9-10 września skontrolowany został jeden sklep – mówi Wiesława Grochowska z oddziału PIH. – Dlaczego tylko jeden skoro na terenie miasta są dwa? – Jak to dlaczego? Bo jeden sklep mieliśmy zapisany – powiedziała zdziwiona pytaniem. (Jak się później okazało, przez pomyłkę z właściciela jednego sklepu zrobiono właściciela dwóch sklepów i dlatego niby jeden.)

KTOŚ COŚ WIE?

Żadnych informacji nie uzyskałyśmy także w urzędzie celnym. Po 8 telefonach skierowano nas za to do Izby Celnej w Warszawie. O żadnej akcji nie wiedział także oficer prasowy KM Policji w Siedlcach, Jerzy Długosz. Nie wykluczył on jednak, że akcję poprowadził jeden z pionów komendy. Beata Mościcka pełniąca funkcję rzeczniczki prasowej Urzędu Skarbowego w Siedlcach również nie potrafiła udzielić nam jakichkolwiek informacji. Na pytanie czy urząd mógłby przeprowadzić kontrolę na wniosek władz miasta powiedziała, że decyzje i tak zapadłyby ze strony kierownictwa. Hanna Kozicka, kierownik Działku Kontroli Podatkowej US do której odesłała nas Mościcka powiedzieć z kolei nie chciała nic.

– Po co to pani do wiadomości? – zapytała dodając, że nic nam nie powie, bo obowiązuje ją tajemnica. Po wymianie zdań przyznała, że kontrole były. Kiedy? Nie wiadomo.

„ZRÓBMY COŚ”

– Uważam, że powinniśmy zająć się sklepami z dopalaczami. Przyjrzeć się ich działalności i zacząć utrudniać życie ich właścicielom, bo sprzedają naszym dzieciom po prostu śmierć – powiedział Mariusz Dobijański, przewodniczący Rady Miasta Siedlce podczas ostatniej sesji.

– Jak? – padło pytanie z sali skoro te osoby działają legalnie. – Nie wiem. Powinniśmy pomyśleć – odparł Dobijański. Czy ktoś z magistratu o tym pomyślał? Na pewno nie we wrześniu.

– O takich rozmowach nic mi nie wiadomo – przyznaje Mariusz Orzełowski, naczelnik biura siedleckiego prezydenta Wojciecha Kudelskiego. – Z tego co wiem, radni też nic nie mówią, ale skoro takie akcje są organizowane to może jest to dobry pomysł żeby zrobić coś także u nas.

– Powiem szczerze, że nic nie wiem o jakiejś wrześniowej akcji w sklepach z dopalaczami. Żadne instytucje nas o tym nie informowały nie było też takiej sugestii ze strony władz – mówi Krystyna Pawlicka z Referatu Ewidencji Gospodarczej w Wydziale Spraw Obywatelskich UM.

JEST PROBLEM

A wszystko wskazuje na to, że nie jest dobrze. Jak dowiedziałyśmy się w siedleckim szpitalu wojewódzkim zdarzają się miesiące gdzie do placówki trafia kilkanaście osób po przedawkowaniu dopalaczy chociaż są też miesiące podczas których nie ma nikogo.

Marianna Podniesińska z Poradni Profilaktyczno – Rehabilitacyjnej „Powrót z U” twierdzi, że problemu nie można lekceważyć.

– W tej chwili mamy zgłoszonych telefonicznie lub osobiście około 20 osób. Może to nie są jakieś wielkie liczby, ale to zapewne kropla w morzu. Czasami przychodzą tylko rodzice i mówią, że dziecko otwarcie przyznaje się do zażywania dopalaczy. Że nie ma z nim kontaktu i proszą o pomoc. Podniesińska przyznaje też, że zastanawia się nad społeczną akcją uświadamiającą zagrożenia płynące tak z narkotyków jak i dopalaczy. Nie przypomina sobie również aby problemem interesowały się siedleckie władze.

– Z dopalaczami jest jeden tak naprawdę najważniejszy problem – stwierdza terapeuta z „Powrotu z U”. – Tak naprawdę nikt nie wie co one w sobie mają, jaki jest ich skład chemiczny. To stosunkowo młody a przez to niesprawdzony rynek, o którym nie wiemy jakie niesie za sobą skutki „uboczne”.

A WOJEWODA ROBI

Co to wszystko znaczy? Że jakaś akcja na pewno była. Jeśli była to nic o niej nie wiedziały siedleckie władze. Jest jednak ktoś kto zaangażował się w sprawę. Tym kimś jest Jacek Kozłowski, wojewoda mazowiecki. Urzędy, które jemu podlegają miały pracowite 10 dni. Potwierdza to także właściciel siedleckiego sklepu Euforia:

– Z tego co pamiętam od 1 do 10 września mieliśmy 4 kontrole. Na pewno Inspekcja Farmaceutyczna, Inspektorat Nadzoru Budowlanego, Sanepid i właśnie Inspekcja Handlowa. Żadnych nieprawidłowości nie było – mówi. Dodaje też, że do kontroli jest przyzwyczajony. Od 1,5 roku, czyli od kiedy istnieje sklep takich wizyt miał ponad 20. – I jestem przygotowany na kolejne. Wiem, że takie sklepy są najczęstszym celem i nie mam wyjścia – muszę się z tym pogodzić. Jak na razie miałem tylko jeden mandat na samym początku swojej działalności i to przez moją niewiedzę. Kolejne wizyty niczego nie wykazały. Wszystko jest w porządku. Zgodnie z prawem.

bg/fot. ab

Dodaj komentarz

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?