„Produkt może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci”. Taki napis powinien widnieć na każdym lizaku, oranżadce i opakowaniu żelków jeżeli w ich składzie znajduje się kilka konkretnych barwników. Czy tak jest? Nie i dlatego od ponad 3 tygodni siedlecki Sanepid kontroluje, sklepiki szkolne, sklepy przy szkołach, hurtownie i producentów art. spożywczych.
Zgodnie z rozporządzeniem unijnym, które weszło w życie w styczniu 2010 roku art. spożywcze, które w swoim składzie mają kilka konkretnych barwników i zostały wyprodukowane po 20 lipca 2010 roku muszą być opatrzone odpowiednią informacją. Jaką? „Produkt może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci.” Problem w tym, że takiej niemal nigdzie nie ma.
– Chodzi głównie o słodycze spożywane szczególnie przez dzieci: żelki, lizaki, oranżadki – mówi Marianna Ratyńska z Sekcji Higieny Żywności Żywienia i Przedmiotów Użytku w siedleckim Sanepidzie. – Te barwniki mogą być, ale w produktach dla dzieci powinny posiadać informację o możliwych skutkach. Rodzice muszą mieć wybór czy chcą czy nie chcą, aby ich dzieci jadły lizaki ze sztucznymi barwnikami – dodaje.
To skąd są np. żelki nie ma najmniejszego wpływu. Sprawdzane są te importowane i rodzimego pochodzenia. Od ponad 3 tygodni Sanepid prowadzi kontrole w sklepikach szkolnych, hurtowniach, przyszkolnych sklepach spożywczych. Ratyńska nie potrafi jednak powiedzieć ile punktów zbadali pracownicy Stacji, ale kilka sklepików wycofało już swoje produkty. Mimo, że wszystkich: producentów, importerów i sprzedawców obowiązują przepisy nikt kar nie nałoży.
– Kar nie ma, bo po pierwsze te barwniki są dopuszczone do obrotu a po drugie naruszenie przepisów można cofnąć przepakowując słodycze. Nakazujemy zatem wycofanie z obrotu, nie niszczenie a odesłanie do producenta czy importera żeby zamieścił informacje – mówi pracownica Sanepidu i przypomina, że za towar obecny w sklepie odpowiada właściciel sklepu.
Kto ma największy wpływ na sklepiki szkolne i na to co się w nich znajduje? W tej sytuacji nie ich właściciele a dyrekcje szkół. Sanepid nie może zakazać wprowadzania do obrotu produktów z dopuszczalnymi barwnikami.
– Dyrektor szkoły czy rada rodziców mogą zwrócić uwagę, że nie chcą mieć takich produktów w sklepiku. Na każdej kontroli rozmawiamy z dyrekcją, że to oni mają wpływ na to co jest sprzedawane, ale żadna szkoła do tej pory sama z siebie nie była zainteresowana tematem.
Na jakie barwniki powinno zwrócić się uwagę? Na należące do tzw. grupy Southampton, czyli:
- E 110 Żółcień pomarańczowa,
- E 104 Żółcień chinolinowa,
- E 122 Azorubina /Karmoizyna,
- E 129 Czerwień Allura,
- E 102 Tartrazyna,
- E 124 Pąs 4R. Ostrzeżenie na etykiecie powinno brzmieć: „produkt może mieć szkodliwy wpływ na aktywność i skupienie uwagi u dzieci”.
bg