SPIN

Ciocia Iwona od tancerzy…

Aneta Borkowska niedziela, 18 listopada 2012, 21:29 Kultura, Wydarzenia
Iwona Orzełowska odbiera gratulacje od prezydenta Siedlec. Fot. AB

Iwona Orzełowska odbiera gratulacje od prezydenta Siedlec. Fot. AB

Ponad 200 tytułów mistrzowskich, kilka znanych na całą Polskę nazwisk, duma a przede wszystkim emocje i nazwa naszego miasta wypowiadana w wielu językach świata podczas wręczania kolejnych nagród. Caro Dance można albo kochać albo nienawidzić, ale nie można przejść obok nich obojętnie. Podobnie jak obojętnie nie można przejść obok Iwony Orzełowskiej, twórczyni formacji, która mi kojarzy się z tym, że zawsze szybko zgadza się na rozmowę. Tak było tydzień temu przed północą po koncercie z okazji 25 – lecia istnienia Caro Dance.

SPIN: Czuje się Pani tak samo młoda jak na początku pracy w Caro Dance? 25 lat to kawał czasu.
Iwona Orzełowska: Niby kobiecie się takich pytań nie zadaje, ale jeśli pyta o to druga kobieta to trzeba odpowiedzieć. Myślę, że dopiero w sobotę, kiedy spotkałam wszystkich tancerzy, którzy przyszli na uroczystość poczułam ten ciężar. A potem uzmysłowił mi to czas trwania koncertu.

Nie wiedziała Pani ile on trwa?
(Śmiech) Ani razu nie udało nam się przeprowadzić próby generalnej, bo tak dużo się tu dzieje. Wszystko było robione we fragmentach, ale nigdy nie zrobiliśmy tego jako całości.

Przez te ćwierć wieku pod Pani skrzydłami przewinęły się setki tancerzy. Czuła i czuje się Pani bardziej jak ich matka czy przyjaciółka?
Teraz jak oni podorastali to chyba bardziej jak przyjaciółka. Jak zapraszam ich do współpracy to czuję się jak ich koleżanka przez co czuję się lepiej. Oczywiście jesteśmy na „per pani”, oni nie są w stanie, nawet ci którym to zaproponuję, mówić do mnie po imieniu. Jest jednak jakaś bariera. Dla mnie oni są współpartnerami w tworzeniu ci najmniejsi i ci najstarsi. A mówią do mnie ciocia.

Z Caro Dance kojarzą nam się zwykle grupy najstarsze. Młodsi tancerze nie są tak widoczni.
Dzieci często mają do mnie pretensje, bo nie do końca zgadzam się tym, żeby je promować, jeździć na turnieje. Wygrywanie od razu to, moim zdaniem, za szybki chleb a za szybki chleb i za szybki sukces często psują. Dzieciaki muszą być przede wszystkim poukładane. One muszą tym tańcem żyć i chcieć tańczyć w teatrze tańca a nie tylko brać udział w turniejach. Ostatnio z okazji rocznicy musiałam zrobić statystyki. Wyliczyłam, że zdobyliśmy 217 samych tytułów mistrzowskich.

Ładny wynik.
Tak, ale to się w jakiś sposób zdewaluowało. To już nie stanowi jakiegoś upragnionego celu.

A co stanowi?
Oczywiście Teatr Tańca Caro Dance, czyli kolejna sztuka, kolejny widz, emocje na żywo. Przychodzi widz i sprawdzamy czy dostaje dreszczy podczas oglądania czy nie. Tak. Myślę, że to jest ten kierunek ostateczny. Kiedyś jeden z reżyserów filmowych powiedział, że jak jest premiera filmu to wszystko co jest najfajniejsze się kończy, bo ludzie film oglądają na ekranach a ludzie, którzy ten film tworzyli już zajmują się czymś innym. W teatrze jest inaczej. Tutaj każde przedstawienie jest jakby nowym wydarzeniem, są nowe emocje. Czasami jak oglądam kolejny raz nasz spektakl to mam myśl: O dzisiaj to było coś zupełnie innego. Efekt zależy od świateł, od uczyć, od kondycji, od formy. Starsi tancerze już potrafią nad uczuciami do siebie zapanować, ale młodzi czasem nie. I jest coś takiego, że wczoraj kochałam tę koleżankę, z którą tańczę, a dzisiaj już jej nie lubię, bo mi nie dała ściągnąć w szkole. I to jest cudowne, to co się dzieje na sali pomiędzy nimi na żywo.

Co uznaje Pani za swój największy sukces w ciągu tych 25 lat?
W sobotę sobie to uzmysłowiłam i najbardziej dumna jestem z tego, że moi tancerze, z którymi pracowałam od pierwszej próby, wracają i chcą się spotykać. Ci ludzie działają i okazuje się, że jesteśmy przyjaciółmi. Ile z tych zespołów powstało przyjaźni, ile małżeństw? To jest największy sukces. Wszystko inne jest pięknym dodatkiem. Można robić piękne słupki, rządki wygranych, natomiast to, że oni wracają jest bezcenne.

bg

2 komentarze

  1. Pytający dodano 11 lat temu

    25 lat… piękna sprawa. Zadaję sobie tylko jedno pytanie. Ile pieniędzy wydało przez te ćwierć wieku miasto, na hobby i podróże kilkudziesięciu osób? Czy te pieniądze można było wydać inaczej? Czytaj – na coś pożytecznego.

  2. y. dodano 11 lat temu

    A Caro Dance finansowane jest/było z budżetu miasta? Nie zdawałem sobie sprawy z tego (jeśli w istocie tak jest).

Dodaj komentarz

Kliknij tutaj, aby anulować odpowiadanie.

Czy wyrażasz zgodę na udostępnienie swoich danych zgodnie z Polityką prywatności oraz akceptujesz regulamin dodawania komentarzy?