Najpierw wybudowano ogrodzenie z jednej strony za pół miliona a teraz wszyscy czekają na dobrą nowinę z Warszawy.  Miasto zaciera ręce, bo wszystko wskazuje na to, że rewaloryzacja zabytkowej „Aleksandrii” w końcu dojdzie do skutku.  

Miały być nowe alejki, nowe ogrodzenie, mnóstwo kwiatów, przycięte drzewa, promenada i kawiarenka. Tak miał wyglądać siedlecki park Aleksandria po renowacji. Miasto wierzyło, że uda się pozyskać unijne pieniądze unijne na jego odnowienie. Wszystko wskazuje na to, że cierpliwość się opłaca, bo jak mówi Stanisław Mrówczyński, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej UM Siedlce jeszcze w tym roku powinny ruszyć prace.

– Zależało nam na tym, by nie stracić pozwolenia na budowę, a jego termin upływał w zasadzie na dniach dlatego zaczęliśmy własnym kosztem robić ogrodzenie – mówi naczelnik. Inwestycja pochłonęła niemało, bo niemal pół miliona złotych. – Dzięki temu pozwolenie na inwestycję w Aleksandrii zostało przedłużone o  4 kolejne lata. Gdybyśmy je stracili, a nagle pojawiła się szansa na pieniądze zewnętrzne nie darowalibyśmy sobie tego – dodaje.

Taka szansa pojawiła się. W ostatnich dniach, jak zdradza Mrówczyński, do ratusza dotarły informacje, że środki unijne pojawią się jeszcze w tym roku.
– To jest pewne na 99 procent i wiemy to ze źródeł zbliżonych do Urzędu Marszałkowskiego. Wiadome było od początku, że inwestycja uzależniona jest od tego czy miastu zostanie przyznane dofinansowanie unijne, a my byliśmy pierwsi na liście rezerwowej  – tłumaczy naczelnik. – Na szczęście nie wszystkie samorządy zdołały wykorzystać środki z Unii i pieniądze z ich niezrealizowanych projektów przejdą do nas – dodaje.

Jak podkreśla naczelnik Mrówczyński kwestie finanse powinny się rozstrzygnąć lada moment, wtedy ruszą przetargi.  Całość inwestycji to koszt około 14 milionów, a miasto liczy na finansowanie 85 procent. Jeśli tak by się stało to Siedlce z własnej kieszeni musiałyby wyłożyć jeszcze ok. 1,5 mln złotych.