– Dwoje naszych pracowników jest zakażonych koronawirusem, nie ma to żadnego związku z zagraniczną delegacją – wyjaśnia rzeczniczka oddziału.
W siedleckim Stadlerze jest druga osoba z potwierdzonym koronawirusem. Wszyscy pracownicy, którzy mieli z nią kontakt już we wtorek zostali objęci kwarantanną.
– Decyzję o skierowaniu pracowników na kwarantannę podjęliśmy, jak tylko dostaliśmy informację, że ta osoba może być zakażona. Sama zgłosiła się do nas telefonicznie i poinformowała, że miała kontakt z kimś spoza firmy, kto jest chory – mówi Marta Jarosińska, rzeczniczka firmy.
Wczoraj oficjalnie potwierdzono pierwszy przypadek zakażenia u pracownika. Kwarantanną objęto wtedy 41 osób, w sumie, w całym zakładzie przebywa na niej ponad 50 osób.
Zakład jednocześnie dementuje informacje, jakoby zakażenia miały jakikolwiek związek z delegacją osób z Włoch, która odwiedziła Siedlce między 9 a 13 marca. Były to dwie osoby z południa kraju.
– Nie miały one styczności z osobami, które zachorowały. Pracowały przy innych projektach. Osoby, które odwiedziły nasz zakład, były w pełni zdrowe. Zanim rozpoczęły czynności na terenie firmy, został z nimi przeprowadzony szczegółowy wywiad zdrowotny, który potwierdził dobre samopoczucie i brak jakichkolwiek objawów mogących wskazywać na zarażenie koronawirusem – tłumaczy rzeczniczka.
Stadler zapewnia, że cały czas monitoruje stan zdrowia gości z Włoch. Do dziś żaden z nich nie zachorował. Jutro mijają 2 tygodnie od wyjazdu delegacji. Nie ma także stwierdzonego przypadku zachorowania żadnej osoby, która współpracowała bezpośrednio z Włochami.